wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 2

Obudziłam się dzisiaj z potwornym bólem głowy. Ledwo mogłam otworzyć oczy, a co dopiero wstać z łóżka. Ostatni raz piłam z tą żmiją.

- Stephanie, przysięgam, że Cię zabiję - powiedziałam na głos. 

- Słyszałam ! - krzyknęła mi z kuchni przyjaciółka. Jakim cudem ta dziewczyna ma tak dobry słuch? ! Po paru nieudanych próbach, w końcu zwlekłam się z łóżka i zakładając czarny szlafrok i japonki udałam się do kuchni. Już wiedziałam, że ten dzień nie będzie należał do najlepszych. 

- Jej przypomnij mi następnym razem, jak będziemy piły Guinnessa z sokiem porzeczkowym, żebym zakończyła na trzecim, błagam Cię. A teraz poratuj mnie pięknie pachnące, świeżo mielone, gorącą czarną kawę. - powiedziałam rozkładając się na stole w kuchni.

- Tak jest, szef ! Ej dzisiaj premiera Sherlocka, czyli wieczorem seans ! Yeah !- ucieszyła się Steph i podała mi kawę i owsiankę, dodając - Nie wiem jak Ty możesz to jeść, bleah. 

- Mam nadzieję, że po tej premierze coś się w końcu ruszy... A w ogóle, Mike do mnie dzwonił, mówił, że ma dla mnie propozycję nie do odrzucenia. - mówiłam przerywając łykami kawy. - W sobotę mam się z nim spotkać. 

- Oooo kochana to w takim razie ubieraj się i lecimy na zakupy. - wykrzyknęła uradowana brunetka. Cała Stephanie, dla niej każdy powód był dobry na zakupy. 


    ***

Była godzina 17:45 kiedy weszłam do pobliskiego pubu Weatherspoon. Ubrana byłam bardzo elegancko w czarne skórzane rurki, czarną lekko prześwitującą koszulę i biała marynarkę. Całość dopełniały czarne wysokie szpilki i torba w tym samym kolorze. Z racji, iż na dworze było jeszcze zimno, miałam zarzucony czarno biały płaszczyk. Nie byłam typem gwiazdy, jednak jak każda kobieta uwielbiałam sekretne spojrzenia mężczyzn. Mimo, iż po domu i do sklepu chodziłam w adidasach i za dużej koszulce, to od czasu do czasu lubiłam poświęcić więcej czasu przed wyjściem. Tak też było dzisiaj. Miałam się spotkać o 18 ze swoim managerem, 28 letnim absolwentem jednej z londyńskich akademii. Poznaliśmy się już 5 lat temu dzięki moim rodzicom, którzy w Londynie mieli sporo znajomości. Gdy postanowiłam zostać w stolicy i mimo wszystko realizować swoje marzenia, Mike zaoferował mi swoją pomoc. 

- Witam serdecznie, podać Pani coś do picia ? - zdążyłam usiąść, a  już był przy mnie młody kelner. - Może odwieszę Pani płaszcz ? - zaoferował. 

- Dziękuję bardzo. Poproszę czarną kawę bez cukru. 

- Oczywiście. 

Mike jak zwykle za nic miał moją punktualność. Dla niego doba trwa co najmniej 48 godzin. Kiedy już po pół godzinie spóźnienia dotarł do pubu widząc mnie od razu oznajmił. 

- Nie masz się o co na mnie gniewać kochana. Sama zobaczysz jak wszystko Ci opowiem. 

Przed dojściem do sedna sprawy, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Mike był bardzo dumny z mojej roli w jednym z odcinków Sherlocka, w końcu po części to tez jego zasługa. Jednak według niego nasz sukces dopiero miał się zacząć.

 - A więc, mam znajomego w Los Angeles, który jest producentem - zaczął podekscytowany- I właśnie rozpoczął współpracę z jednym z amerykańskich zespołów. Nagrali właśnie nowy krążek i za jakiś czas zabierają się do kręcenia klipu. Dzięki mojemu kumplowi podrzuciłem im twoje portfolio. Trochę to trwało zanim je dostarczył, zanim obejrzeli ale - nie dokończył, gdyż przerwałam mu w połowie zdania pytaniem " A co to za zespół? " - Pozwól mi dokończyć no! Wiec ALE w końcu bardzo, bardzo chcą, żebyś zagrała u nich w teledysku ! Czy to nie jest zajebista wiadomość?! - prawie wykrzyknął. - A zespół to 30 seconds to mars. 

- Że co? - prawie zakrztusiłam się właśnie jedzoną sałatka - Jaja sobie ze mnie robisz ? 

- Nieeee fajnie grają, serio - ucieszył się Mike - za tydzień lecisz do Los Angeles 

- O kurwa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz