piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 4


- I jak? I jak? I jak? No opowiadaj Chloe. Jak było na spotkaniu? Jacy oni są? Poznałaś ich? Są tak mega przystojni jak na zdjęciach? No móóóów! - Steph nie mogła przestać zadawać mi pytań.

- Jeżeli dasz mi dojść do głosu to bardzo chętnie Ci to opowiem – odpowiedziałam do telefonu zdejmując szpilki w hotelowym pokoju.

- Dobra, już jestem cicho, tylko opowiadaaaj ! 

- No wiiięc – zaczęłam dość niepewnie – było sympatycznie. Emma jest naprawdę świetną dziewczyną, widać, że dobrze dba o ich interesy. Wiesz, że wszystko robi wg swoich zapisków w notatniku? Na każdy dzień i każdą godzinę ma coś ustawione. Dokładnie o 13:41 powiedziała cytując „Kochani, muszę się zbierać, mam tylko 19, w sumie zaraz 18 minut, żeby dojechać na kolejne spotkanie”. Co do minuty wszystko zaplanowane, podziwiam ją. Trzeba być strasznie zorganizowanym, żeby tak działać. Pewnie posiłki też ma tak zaplanowane i dlatego jest taka chuda. – dodałam ostatnie zdanie już bardziej do siebie.

- Chloe? Co ty pieprzysz? Tzn. bardzo się cieszę, że poznałaś jakaś Emmę i jest sympatyczna i poukładana, ale myślałam, że byłaś na spotkaniu z Leto i to w dodatku w sprawie Twojego udziału w ich teledysku… - przerwała mi lekko zdenerwowana dziewczyna.

- Ahhh no tak, no więc, Emma dała mi scenariusz do przeczytania, bo stwierdzili, że po przeczytaniu mogę się rozmyślić. Hmm muszę przejrzeć ten scenariusz i oddzwonić.

- Chlooooe, interesuje mnie sprawa LETO ! O scenariuszu opowiesz jak go przeczytasz – mimo, iż Stephanie nie należała do fanów 30 seconds to mars, czy też Jareda, byli sławni. Po moim wyjeździe jak się okazało, Steph obejrzała wszystkie ich teledyski, przesłuchała większość piosenek i obejrzała filmy w których zagrał Jared, żeby zobaczyć z kim będę miała do czynienia.

- Ojej ale ty jesteś uparta no ! Nie ma się czym chwalić. Przyszli, wypiliśmy kawę, pogadaliśmy, Emma poszła na spotkanie, zostałam sama z chłopakami, no było fajnie, zabawni są. Dobra Steph, kończę, muszę wziąć prysznic i przeczytać ten scenariusz, potem jakaś książkę poczytam i lecę spać, wiesz ten jet lag jest straszny – powiedziałam udając ziewnięcie.

- Okay, to już Cię nie męczę, któregoś dnia zdzwonimy się na Skype i mi wszystko DOKŁADNIE opowiesz. Buziaki słońce, trzymaj się tam. – Stephanie zakończyła rozmowę .

W tej samej chwili, zabrałam się na równe nogi i zamiast, tak jak powiedziałam przyjaciółce, iść pod prysznic, wzięłam scenariusz i zaczęłam go wertować. Na początku jestem pewna, że moja twarz nie wyrażała zbyt wiele, lecz z każdą kolejną kartką źrenice robiły mi się coraz większe i nie mogłam uwierzyć w to co czytałam. Niektóre z kartek przeglądałam po parę razy, żeby upewnić się, czy może przypadkiem czegoś źle nie zrozumiałam, ale nie, wszystko było bardzo wyraźnie i szczegółowo opisane. Po przeczytaniu całego scenariusza odłożyła kartki na bok i przez chwilę siedziałam w milczeniu.

Okay, powiedziałam sama do siebie, jeżeli przede mną ktoś czytał ten scenariusz to wcale nie dziwię się czemu odrzucił tą rolę. Chloe, zastanów się nad tym dobrze, cała twoja kariera może przez to paść w gruzach albo wręcz przeciwnie. No dobra, ale w końcu to jest Jared Leto, tak? Wielki i poważany  człowiek z Oscarem na koncie. Kobieto, weź się w garść, jesteś aktorką, dasz radę.
Blondynka spojrzała na zegarek 16:30  i wybrałam numer do Emmy. Po paru sygnałach usłyszałam jej głos w słuchawce.

- Tak, Chloe?

- Hey, jesteś gdzieś na mieście? Bo podpisałam umowę i mogłabym Ci ją gdzieś podrzucić. – powiedziałam cały czas w głowie zastanawiając się czy dobrze robię.

- Ooo super, chłopaki się ucieszą! – powiedziała uradowana – ja za 20 min mam spotkanie niedaleko Twojego hotelu, więc jakbyś wyszła tak za 12 min przed hotel z papierami to byłoby świetnie.

- Okay, to jesteśmy umówione.

W międzyczasie zamówiłam sobie obiad do pokoju i otworzyłam szafę w nadziei znalezienia czegoś odpowiedniego na wieczór. Ponowne spotkanie z Emmą było bardzo krótkie, wręczyłam jej dokumenty i  wróciłam do pokoju i jedząc obiad wysłałam smsa o treści „ Na 21 będę gotowa, do zobaczenia :) „ Po zjedzeniu wzięłam prysznic, umyłam włosy i zaczęło się najgorsze, czyli szukanie odpowiedniego outfitu. Tak jak to było rano, nic nie pasowało, wszystko nie było wystarczająco dobre. Nienawidziłam siebie za brak zdecydowania, aż nagle dostrzegłam jeden wieszak z pokrowcem i krzyknęłam na cały pokój „JEEEEEEST!”.


Parę godzin wcześniej


Emma właśnie zdążyła pożegnać się z całą naszą trójką, gdyż pędziła na kolejne ważne spotkanie. Shannon cały czas wpatrywał się we mnie, nawet tego nie ukrywając. Za dużo się nie odzywał, gdyż to jednak Jared pełnił funkcję lidera, nawet podczas rozmów, on co rusz narzucał nowy temat i nie ukrywając lubił dominować. Jednak mi to wcale nie przeszkadzało, przynajmniej na początku, wiedziałam, że jeżeli poznam ich lepiej i przestaną mnie onieśmielać to ja będę największą gadułą, więc pozwoliłam  Jaredowi pełnić tą funkcję w danej chwili. Rozmowa o samym teledysku nie trwała długo, Leto nie chcieli mi za dużo zdradzać, wiedzieli, że jeżeli przeczytam scenariusz to albo go pokocham, albo wyrzucę do śmieci. Tak więc rozmawialiśmy o wielu innych rzeczach, o moich studiach, Londynie i tego typu przyziemnych sprawach. Jednak gdy Jared zostawił mnie chwilę samą z Shannonem , ten prosto z mostu zapytał:

- Robisz coś dzisiaj?

Usłyszawszy to pytanie nie wiedziałam do końca co odpowiedzieć, nie wiedziałam jakiej odpowiedzi oczekiwał perkusista ani jakie miał w tym zamiary.

- Jeżeli nie, to idziemy dzisiaj ze znajomymi na imprezę, a skoro dopiero tu przyjechałaś to pewnie chciałabyś poznać nowych ludzi, zabawić się, odstresować. – mówił bardzo spokojnie, skupiając szczególną uwagę na parę ostatnich słów.

- Hmm w sumie – odpowiedziałam niepewnie – miałam bardzo ciekawe plany na wieczór, między innymi siedzenie w hotelu prawdopodobnie z drinkiem czytając jakaś książkę lub oglądając strasznie ciekawy film z satelity, więc nie wiem czy twoja propozycja bardziej do mnie przemawia.

Shannon zaśmiał się tylko i poprosił mnie o telefon, po czym wpisał mi swój numer i dodał

- Jeżeli jednak się zdecydujesz to daj znać przed 20 – i puścił oczko.


 Godzina 20.55


Pod hotel właśnie podjechała taksówka, a z niej wyskoczył Shannon ubrany niby na sportowo, ale było w tym też coś eleganckiego, więc nie mogłam do końca stwierdzić gdzie dokładnie będzie dana impreza. Perkusista zaczął rozglądać się w okolicach wyjścia hotelowego.

- Hey – powiedziała do Shannona.

- Jasna cholera – zdziwił się po czym zmierzył mnie od góry do dołu parę razy i stał z rozdziawionymi ustami i głupkowatą miną przez chwilę.

- Mi tez miło Cię widzieć – odpowiedziałam przez śmiech – to jak, wsiadamy? – zapytałam wskazując na taksówkę.

- Eee tak jasne – lekko zmieszany Shan wpuścił mnie pierwszą, po czym sam wsiadł, podał adres taksówkarzowi i przestawił mnie pozostałej dwójce siedzącej w samochodzie.

- Okay, wiec to jest Wayne – wskazał na mężczyznę siedzącego na przednim siedzeniu. – A ten kudłaty obok to Jamie. Moi najbliżsi kumple, a ta oto piękność tutaj to nasza nowa gwiazda teledysku Chloe. Coś do picia, może colę ? – zapytał Shannon podając mi butelkę napoju.

- Patrząc na was, to ta Cola jest czymś zaprawiona – powiedziałam z rozbawieniem i napiła się. – Phhhh po tym jesteście już tak zrobieni? Haha powiedzcie, że wcześniej piliście jakaś wódkę lub chociaż czystą whiskey.

- Eeee Shannon nie chcę ci nic mówić stary, ale twoja laska bije do naszego zajebistego drinka – powiedział udając oburzenie Jamie.

Po dłużej konwersacji albo raczej ogromnej kłótni, jak to pewnie stwierdziliby faceci, taksówka dojechała na miejsce. Wayne zapłacił kierowcy z nadwyżką i wszyscy ruszyliśmy w stronę gigantycznych stalowych drzwi. Klub z zewnątrz nie zachęcał do wejścia, był to stary ceglany budynek, bez okien, ale za to ze schodami pożarowymi, jak w filmach. Przed wejściem stał wysoki postawny czarnoskóry ochroniarz w czarnym garniturze. Wiać było, że dobrze zna się z chłopakami, bo na ich widok szeroko się uśmiechnął i z każdym osobno się przywitał pytając „co słychać?”. Shannon przedstawił mu również mnie, po czym ochroniarz pokazał szereg równych śnieżnobiałych zębów, a następnie jak na dżentelmena przystało pocałował mnie w rękę. Wayne i Jamie wzięli mnie pod ręce prowadząc niczym divę przez drzwi i następnie szerokie schody pokryte czerwoną wykładziną prowadzące w stronę sali. Ochroniarz zaczepił jeszcze Shannona i powiedział mu coś w stylu „Ooo stary…czuję, że ktoś tu zaliczy dzisiejszej nocy” i zaśmiał się grubiańsko puszczając Shana do clubu, albo mi się przesłyszało. 
W clubie było strasznie tłoczno, z głośników leciała przeróżna muzyka, zaczynając od tej z lat 20 kończąc na hip hopie. Przyjaciele Shannona od razu zajęli zarezerwowany dla nich stolik na górnym piętrze z którego doskonale widać było parkiet. Przy stoliku było już parę osób, trzy dziewczyny i dwóch facetów. Wayne przedstawił nas wszystkim. Większość ludzi było już nieźle wstawionych. Jedynie ja byłam jeszcze trzeźwa w tym towarzystwie, wypiłam dopiero parę łyków drinka w taksówce, ale mogłam być pewna, że nie pozostanę długo w tym stanie. Shannon po drodze przyniósł z baru litr Jack’a Daniels’a i colę. Impreza zapowiadała się świetnie. Szybko udało mi się wbić w otaczające towarzystwo.

- Nie wiedziałam, że lubisz tego typu muzykę, nie pomyślałabym – zagadałam z ciekawością do Shannona.

- Tutaj leci wszystko, masz ochotę tańczyć – tańczysz, masz ochotę pogadać przy normalnych kawałkach – gadasz. Fajnie, że tu przyjechałaś. – powiedział na koniec i krzyknął do wszystkich przy stoliku „PIJEMY!”.

Po czym wszyscy wzięliśmy szklanki w ręce i wypiliśmy do dna. Siedzieliśmy, śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Nagle z głośników popłynęła charakterystyczna muzyka latino. Kiedy tylko usłyszałam pierwsze takty, zerwała się w pędzie z sofy i zaczęłam wszystkich ciągnąć na dół. Jednak z racji, iż wszyscy byli już nieźle pijani nikomu nie chciało się ruszać i iść na dół, więc już mocno chwiejnym krokiem sama ruszyłam na parkiet. Nie musiała długo czekać aż zahaczył mniepewien młody mężczyzna, może dwa, trzy lata starszy i z zapytaniem „tańczysz salse?” porwał do tańca. Poza aktorstwem to była moja druga wielka miłość. Tańczyłam dopiero od 3 lat, ale już w tym czasie bardzo dużo osiągnęłam. W Londynie prowadziłam własne grupy salsowe i bachatowe w szkole tańca, brałam udział w wielu warsztatach, pokazach i konkursach. Mimo zwiększonej ilości procentów we krwi ruszałam się idealnie, każdy krok był postawiony idealnie w takt, każdy spin, shake czy shine był perfekcyjny, co szybko zostało zauważone zarówno poprzez tańczących dookoła nas, jak i również grupę ludzi z którymi przyszłam do clubu. Pierwszy zauważył to Paul, z którym Shannon znał się od paru lat.


*

- O kurwa stary, ale twoja niunia wymiata, tym to się nie chwaliłeś. – powiedział, kiedy zauważył Chloe na parkiecie.

- Co? – Shannon nie wiedział o czym jego znajomy mówi, więc wstał i od razu zaczął się rozglądać po parkiecie szukając Chloe. – O chuj, widziałeś jej tyłek? – zapytał kumpla charakterystycznie przygryzając zaciśniętą pięść.

- Uuu nasz Shannon właśnie żałuje, że jest muzykiem, a nie tancerzem. – naśmiewał się z perkusisty.

 – Chyba dzisiaj kto inny wyląduje z nią w łóżku – zgrywał się blondyn.

- A wy życiu, jeszcze tego nie przegrałem. – odpowiedział gniewnie starszy Leto.

- 500$, że jej dzisiaj nie przelecisz – zaoferował Paul podając Shannonowi rękę w geście zawarcia zakładu.

- Stoi – zgodził się, nalał sobie całą szklankę whiskey, wypił na raz i gdy piosenka dobiegła końca zszedł na dół i ruszył w stronę blondynki.

*

Po tańcu rozmawiałam jeszcze z nowo poznanym facetem. Śmialiśmy się, żartowaliśmy, jednak w pewnym momencie Shannon nam przerwał i odciągnął mnie na bok.  Kiedy już to zrobił, pod pretekstem „ważnej rozmowy” zaprowadził mnie na korytarz, który nie był oblegany przez bywalców clubu. Oparł mnie o ścianę i odpalił papierosa.

- Więc o czym chciałeś pogadać? – zapytałam zniecierpliwiona.

Shannon wciągnął sporą część dymu i powoli bokiem ust wypuścił go. Przyglądał mi się bardzo dokładnie. Moje długie, lekko kręcone blond włosy teraz wilgotne po tańcu i związane w wysokiego, niedbałego kucyka. Krótsze pasemka oplatały mi twarz.  Shannon odgarnął je i schował za ucho.

*

Ciemne cienie na oczach i niesamowicie długie rzęsy, którymi kokietowała przy każdym mrugnięciem. I te cholerne czerwone usta, które przez cały wieczór aż się prosiły.

- Czy ty zdajesz sobie kobietko sprawę jak bardzo kusisz? Ta obcisła, krótka bluzka i spódniczka, która przy każdym obrocie niemal pokazywała kolor twoich majtek. Cholera! – Chloe nie była zbytnio chętna do słuchania tego, więc rzuciła krótkie „Dzięki” i już chciała odejść, gdy nagle Shannon zatrzymał ją. Trzymając papierosa w ustach, złapał za nadgarstki, przysunął do ściany i umieścił je nad głową dziewczyny trzymając jedną ręką. Drugą wyjął papierosa z ust, dmuchnął jej w twarz dymem i syknął  „Nigdzie nie idziesz skarbie”.  Nie było to chyba do końca w jego stylu, ale dzisiaj był już nieźle zrobiony, Chloe od chwili gdy ją poznał pociągała go, a zakład z kumplem tylko podkręcił atmosferę. A Chloe, no cóż, mimo, iż na trzeźwo nie poszłaby z byle którym do łóżka, to teraz niewiele jej brakowało, żeby zrobić to z Shannonem, chociażby tu i teraz. W jakiś sposób kręciło ją to, jak się do niej odzywał, jak był władczy,stanowczy, lekko wulgarny.

*

 Niewiele myśląc, podniosłam nogę i zarzuciłam ją tak na perkusistę, żeby przyciągnąć go bliżej, a następnie gdy był odpowiednio blisko włożyłam swoją nogę pomiędzy jego i powoli kolanem przesuwała coraz wyżej i wyżej. Gdy doszłam do jego kroku, zatoczyłam małe i powolne koła, po czym Shannon jęknął, puścił mi ręce i zaczął namiętnie całować. Jego ręce błądziły po całym moim  ciele, zdecydowanie za mocno ściskając pośladki i piersi.

- Puść mnie, nie możemy tego zrobić.



Mam nadzieję, że wiecie o jaki gest mi chodziło ;))

4 komentarze:

  1. Pod wcześniejszym rozdziałem pisałam, że opowiadanie ma potencjał a po tym jestem tego pewna na 100% :) Bardzo podoba mi się to, że dotyczy ono Shannona (mam nadzieję, że dobrze odgadłam:)). Trudno znaleźć jakieś fajne Shanonowe opowiadania:) Czekam z niecierpliwością na nowy. Ciekawa jestem bardzo jak to wszystko się dalej rozwinie:)
    Ps. Mimo iż kocham Shannona to mam nadzieję, że nie zaliczy;) Niech się chłopak trochę pomęczy:)
    K. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, opowiadanie jest Shannonowe :D Mam nadzieję, że nie zawiodę kolejnymi rozdziałami :) A co do Shannona i Chloe już niedługo się okaże, mam taką wenę że ho ho :D

      Usuń
  2. Wow:) właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały:) Świetny pomysł na opowiadanie. Będę tutaj zaglądać częściej:) Weny życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, jestem mega happy, że się podoba :) i zapraszam na kolejne rozdziały, które już niedługo się pojawią :)

      Usuń