środa, 11 lutego 2015

Rozdział 5

Po paru minutach od przebudzenia otworzyłam dopiero oczy, wcześniej tak mnie bolały, że każda próba była bezskuteczna. Rozejrzałam się po pokoju w którym aktualnie nie wiadomo z jakich przyczyn się znajdowałam. Wielkie łóżko, piękna pachnąca pościel, kwiaty w wazonie na stoliku nocnym obok lampy. Okay, chyba jestem w niebie. Tak przynajmniej sądziłam przez chwilę, bo zaraz potem doszły do mnie wydarzenia z poprzedniego wieczoru. O fuck, czy ja? Musiałam zajrzeć pod kołdrę, żeby się upewnić, tak, byłam naga, a moje ubrania rozrzucone były prawie po całym pokoju. W jednej chwili dopadł mnie strach i czym prędzej zaczęłam się ubierać. Na całe szczęście nie było nikogo w pokoju, spojrzałam na zegarek, było po 12. Przez cały czas próbowałam przypomnieć sobie co się stało wieczór wcześniej i jakim cudem tu trafiłam. Ostatnie co pamiętam to rozmowa z Shannonem na korytarzu, pocałunki…O nie,nie,nie mogłam w to uwierzyć. Nigdy w życiu nie zrobiłam czegoś tak głupiego, wszystko było poukładane, ładne. Nawet facetów nie miałam za wielu, a jednorazowe akcje już na pewno nie były w moim stylu. Podeszłam jeszcze do stolika, żeby wziąć mój telefon i oniemiałam. Na stole leżały pieniądze, parę stu dolarowych banknotów. Lekko zaczęłam się trząść z nerwów, w jednym momencie człowiek, którego wcześniej podziwiałam przestał dla mnie istnieć. Jak on mógł? Dodatkowo w stopę wbił mi się kawałek szkła.  Jak najszybciej zabrałam wszystkie swoje rzeczy i wyszłam z pokoju, okazało się, że był to pokój hotelowy, prawdopodobnie bardzo drogi patrząc na wszelkiego rodzaju obrazy na ścianach korytarzy, wazy i wielkie donice. Powitana zostałam przez obsługę hotelową bardzo miło, zaproponowano śniadanie, spa i innego tego typu rzeczy, chyba byłam VIPem, a raczej ten, kto płacił za pokój. Wyszłam z hotelu i włączyłam nawigację w telefonie, żeby wiedzieć gdzie się znajduję i jak dotrzeć do mojego hotelu. Przez cały dzień nie mogłam się ogarnąć, nie wiedziałam co ze sobą zrobić, płakałam i śmiałam się na przemian, a jak na złość za parę dni zaczynały się próbne zdjęcia do teledysku. Obwiniałam raz siebie, raz Shannona za to co się stało, chociaż w sumie nie byłam nawet pewna z kim spędziłam noc i co tak naprawdę miało wtedy miejsce. Czułam się zrównana z ziemią, a pieniądze były ciosem, tak bolesnym, że przez kilka dni nie mogłam myśleć o niczym innym. Rozważałam nawet rezygnację z kontraktu z Marsami, ale po dłuższych rozważaniach doszłam do wniosku, że to jedynie pogorszyło by moją sytuację i nic by z tego nie wyniknęło. Przerażały mnie jedynie sceny z Shannonem.

Kilka następnych dni, aż do feralnych próbnych zdjęć spędziłam w swoim pokoju hotelowym szukając jakiegoś mieszania do wynajęcia, wiedziałam już, że w Los Angeles zostanę na dłużej dlatego też musiałam mieć co swojego. Do tej pory hotel opłacany był z mojego kontraktu i wg niego miał być tak opłacany do końca zdjęć, jednak pragnienie posiadania czegoś swojego było silniejsze. Męczyło mnie już przeglądanie ofert, w których jedna była i gorsza i zarazem droższa od drugiej. Aż nagle, znalazłam swój własny kąt. Już po zdjęciach wiedziałam, że będzie mój. Była możliwość wynajęcia, a nawet kupna, co szczerze mówiąc zostawiłam sobie na później. Piękny, nowoczesny dwu piętrowy dom z dwie sypialniami i dwiema łazienkami na Los Tilos Road. Patrząc na położenie i wystrój domu cena nie była wygórowana, więc od razu, żeby jeszcze bardziej poprawić sobie humor zadzwoniłam i umówiłam się na spotkanie.
Nastał w końcu ten dzień, zdjęcia próbne do teledysku, których przed poznaniem Shannona nie mogłam się doczekać, jednak po niefortunnym wydarzeniu próbowałam uniknąć. Tego dnia nie czułam się dobrze, nie dość, że denerwowałam się tą całą sytuacja to jeszcze złapała mnie migrena i przez pierwsze trzy godziny po przebudzeniu nie byłam w stanie nic zrobić. Na całe szczęście plan rozpoczynał się dopiero o 10, więc zwlekłam się z łóżka i narzuciłam na siebie pierwsze lepsze ubranie, a mianowicie szaro czarne spodnie dresowe, różową bluzkę na ramiączka i białe convers’y.
 [ OUTFIT 1] Spakowałam do torebki wszystkie potrzebne rzeczy wraz z zapasowymi tabletkami przeciwbólowymi i bez makijażu i w tzw. nieładzie artystycznym na głowie ruszyłam złapać taksówkę. Na plan udało mi się dojechać o czasie, jednak pierwsze co mnie tam spotkało to Shannon. Ostatnia osoba, którą miałam ochotę widzieć.

- O hey, jestem Shannon, pracujesz tu na planie? – zapytał jak gdyby nigdy nic.

- Serio? – odpowiedziałam tylko głosem pełnym pogardy i poszłam dalej w stronę całej ekipy.

- Ej no poczekaj, chciałem zacząć od nowa, tak jak powinienem. – próbował mnie dogonić i chyba zatrzymać.

- Nie mam na to czasu, jestem w pracy. – odpowiedziałam i popijając przygotowany w hotelu napój ruszyłam dalej.

Pierwszy próbny dzień zdjęciowy trwał do godziny 19 wraz z przerwą na lunch i drobną kolację wieczorem. Przez te parę godzin udało nam się wiele rzeczy dopracować, ustawić odpowiednie oświetlenie i nagłośnienie. Była to dopiero pierwsza lokacja i pierwsze próbne sceny, ale już podczas nich widziałam w Jaredzie mistrza, perfekcjonistę i wizjonera. Wszystko miał dokładnie przemyślane i posiadał konkretne wyobrażenie o poszczególnych ujęciach, każdy detal dopracowany był do perfekcji. Było to niesamowite doświadczenie móc oglądać go w trakcie pracy.  Cała ekipa była bardzo zgrana i chyba doświadczona w pracy razem, bo momentami rozumieli się bez słów. Shannon cały dzień chodził zły i nie mógł się na niczym skupić. Dzisiaj tez poznałam Tomo, tak zabawnego człowieka chyba jeszcze z życiu nie spotkałam. Energia, entuzjazm, optymizm i radość biła od niego na kilometr. Spędziliśmy wiele czasu na rozmowie, bo w końcu on tez pochodził z Europy i jakoś mieliśmy wiele wspólnych tematów. Jutro miał być dzień wolny i z tej też okazji Jared urządzał „małą” imprezę na którą też zostałam zaproszona.  Nie byłam do końca zachwycona tym pomysłem, gdyż ostatnia impreza nie zakończyła się najlepiej, ale po namowach Tomo stwierdziłam, że skoro nie będę pić to nic się nie może stać. Pojechałam więc do hotelu doprowadzić się do normalnego stanu, wzięłam długą gorącą kąpiel na odstresowanie, dostarczyłam sobie dawkę środków przeciwbólowych i zaczęłam się szykować. Ubrałam białą sukienkę do połowy uda z kwiecistymi wzorami u spodu, różowo-pomarańczowy pasek, pomarańczową kopertówkę i różowe baleriny. [ OUTFIT 2] Delikatny makijaż, włosy związane w koka i byłam gotowa do wyjścia. Jared przesłał mi w sms’ie adres, więc po 21 ruszyłam na imprezę. Już wysiadając z taksówki przed ogrodzeniem spotkałam paru znajomych z planu śmiejących się i przeglądających coś w telefonie. Po wejściu na podwórko dostrzegłam dość duży biały dom z basenem i mnóstwem otaczającej zieleni. Z środka słychać było muzykę i pojedyncze osoby bujały się w jej rytmie. Idąc w stronę drzwi wejściowych usłyszałam komentarz rzucony w moją stronę „witaj maleńka”, spojrzałam tylko na mężczyznę spode łba i ruszyłam dalej nie zważając na jego dalsze komentarze. Idąc wśród tłumu czułam na sobie dziwne spojrzenia, szczególnie męskiej części. Nie czułam się z tym swobodnie i nie wiedziałam o co chodziło.

- Oh Jamie, dzięki Bogu, że cię widzę. – zobaczyłam znajomego kudłacza i  dostałam od niego buziaka w policzek.

- Co tam Chloe? Wszystko okay?

- Tak, okay, chociaż trochę dziwnie się tu czuję, jakbym była obserwowana – powiedziałam.

- Hmm no tak, ale to na pewno jest wszystko dobrze? Bo wiesz, jak coś to jestem – dopytywał i dodał opiekuńczo.

- Jamie, czy jest coś o czym nie wiem? Bo naprawdę strasznie dziwnie się zachowujesz. – zapytałam uważnie mu się przyglądając.

- Dobra, chyba jednak nie wiesz. Weźmy coś do picia i chodźmy do ogrodu to powiem Ci co i jak.

Udaliśmy się do stolika, gdzie przygotowane były różnego rodzaju przystawki, zakąski i napoje alkoholowe. Jamie wziął drinka z whiskey, a ja wodę z cytryną. Wyszliśmy tylnym wyjściem, które znało mniej osób i było tam mniej tłocznie. Na szczęście jedna ławka przy basenie była wolna, usiedliśmy tam i Jamie niepewnie się na mnie spojrzał.

- Zaczynasz mnie przerażać !

- Ehhh, dobra, więc ma to coś wspólnego z tym, że czujesz się dzisiaj obserwowana. Nie wnikam w to, co się działo w nocy po imprezie w Pineapple, to sprawa Twoja i Shannona, więc nic mi do tego.

Próbowałam mu przerwać, żeby wytłumaczyć, że nic nie pamiętam, że nawet nie wiem jak się tam znalazłam, że nigdy czegoś takie nie zrobiłam, ale zostałam od razu uciszona.

- Więc, rozumiem, że Shannon na Ciebie poleciał, bo jesteś śliczna, sympatyczna i naprawdę fajnie całą grupą spędziliśmy wtedy wieczór.

- Proszę Cię, przejdź do setna. – powiedziałam w przerwie kiedy pił drinka.

- Dzisiaj koło 20 ja, tak jak i większość populacji męskiej w tym towarzystwie dostała filmik na maila od Shannona. Ogólnie aż tak dużo tam nie widać, serio, można faktycznie usłyszeć, że to Shannon i Ty, ale jak cię ktoś nie znał to nawet nie skojarzył pewnie.

- O czym Ty mówisz? – zapytałam niepewnie – Pokaż mi ten filmik.

- Chloe, to chyba nie jest najlepszy pomysł. – odpowiedział lekko przestraszony.

- Pokaż mi ten filmik. – niekontrolowanie syknęłam w stronę kudłatego.

- Okay, ale żeby nie było, że nie ostrzegałem.

Jamie wyjął swojego IPhona z kieszeni i po paru chwilach przekazał mi telefon razem z słuchawkami.  Najpierw ciemność, nic nie było widać, jedynie śmiechy, już mogłam poznać mój i Shannona, jakieś niewinne rozmowy, głos stłuczonego szkła. To od tego mam teraz ranę w stopie. Następnie pojawił się obraz. Otworzyłam szerzej oczy. Na filmie widać było całą moją osobę w bieliźnie i szpilkach. Powoli zbliżającą się do kamery, którą trzymał Shannon, bo po tym jak weszłam na łóżko, przestawił ją na siebie i widać było jego podniecone oczy. Potem nagranie pocałunków i to gość gorących. Zgaszenie światła, teraz jedynie widać było zarys naszych ciał, zarys, który mówił jedno. Do tego doszły charakterystyczne odgłosy wydawane tak przeze mnie jak i przez samego pana Leto. Krótkie komentarze w chwili ekstazy. Jednym słowem pornol. Film pornograficzny z udziałem wybitnego perkusisty zespołu 30 Seconds To Mars – Shannona Leto i początkującej aktorki z Wielkiej Brytanii – Chloe Winkler. Łzy zbierały mi się już od pierwszych chwil. Kiedy film się skończył ja nadal wpatrywałam się w czarny ekran telefonu Jamie’go. Nie mogłam ani nic powiedzieć, ani się ruszyć.

- Chloe, dobrze się czujesz? – zapytał zaniepokojony Jamie, ale jego słowa dopiero dotarły do mnie po pewnym czasie. W jednej chwili oddałam mu telefon, odłożyłam kubek z wodą i wyrwałam do środa w poszukiwaniu Shannona. Minęłam parę osób, które próbowało do mnie zagadać, ale ja miałam już tylko jeden cel dzisiaj. Znalazłam go w końcu na górze na balkonie palącego papierosa, a w ręce miał drinka. Stanęłam naprzeciwko niego i z całej siły uderzyłam go z liścia w twarz.

- Co do kur… - krzyknął gasząc papierosa i odkładając szklankę na stolik.

- Co ty sobie wyobrażałeś debilu? Zrobiłeś ze mnie dziwkę, Jesteś chorym, bezdusznym pasożytem, który żeruje na innych. Jak w ogóle mogłeś, co ty sobie myślałeś? Nie zasługujesz na nic, mam nadzieję, że nigdy w życiu nie zaznasz szczęścia, że do końca swoich dni będziesz ośmieszany i opluwany na każdym kroku. Nie jestem wart niczego.

Wyraz twarzy Shannona zmieniał się co sekundę, aby na koniec jego twarz przybrała kolor purpurowy i wyrażała czystą złość. Złapał mnie za ramiona potrząsając i pytając o co chodzi, ale jego słowa nie docierały do mnie,  krzyknęłam tylko „Nie dotykaj mnie, zostaw mnie, nawet się nie waż”, i wyrwałam się z uścisku perkusisty i zbiegłam na dół wpadając na Jareda. Młodszy Leto widząc mnie rozpłakaną i rozdygotaną zaprowadził do swojego gabinetu, który był zamknięty w czasie imprezy i przyniósł wodę. Po pewnym czasie minimalnie się uspokoiłam i ze wstydem przedstawiłam Jaredowi całą sytuację. Ciężko mi to wszystko przechodziło przez gardło mówiąc mu o tym, bałam się pogardy z jego strony. Aczkolwiek Jared zareagował zupełnie inaczej, przytulił mnie, uspokajając, że wszystko się uspokoi, że ma plan i zaraz naprostuje całą sytuację.


- Chloe, jak się uspokoisz i poprawisz makijaż to pójdziemy do salonu i wtedy wszystko wyjaśnię, mam już plan, który na pewno się sprawdzi, ale nie to mnie teraz martwi. Nie jestem na Ciebie zły o to, ani nie patrzę przez to na Ciebie inaczej. Chciałem tylko, żebyś uważała na Shannona, on jest specyficzny. Nigdy tak naprawdę nie był w poważnym związku i nie wiem czy potrafi. Nie wiem co mu odwaliło z wysyłaniem tego filmu dzisiaj , może to właśnie jest cały on. Wiem, że to jest mój brat i kocham go najbardziej na świecie, wierz mi, ale proszę Cię tylko, żebyś uważała, bo widzisz do czego jest zdolny…

5 komentarzy:

  1. Wow!!! Czegoś takiego się nie spodziewałam:) Powiem Ci szczerze, że teraz umieram z ciekawości jak to wszystko się rozwinie:) Shannon postąpił jak świnia z tymi pieniędzmi i z wysłaniem tego filmiku... Szczerze? Nie wiem nawet czy jest na to jakieś wytłumaczenie. Rozbudzasz moją ciekawość:) K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż...nieciekawy początek ich znajomości, ale Jared obiecał, że to naprawi, więc jeszcze wszystko się może zdarzyć ;D
      Mam nadzieję, że nie zawiodłam za bardzo tym, że jednak Chloe przespała się z Shannonem ;))

      Usuń
    2. Nie zawiodłaś:) Żałuję tylko sytuacji w jakiej do tego doszło... Obydwoje byli pijani a biedna Chloe nawet nic z tego nie pamięta. Gdyby nie ten nieszczęsny filmik to nawet nie miałaby pewności z kim się przespała, także czekam z niecierpliwością na nowy:) K.

      Usuń
  2. Dziewczyno teraz to na prawde mnie zaciekawilas:) zachowanie Shanna jest niewybaczalne, ale czekam z niecierpliwoscia na nowy. Kurka wodna ja bym go chyba zbila za cos takiego (chociaz prywatnie go uwielbiam:)). Matko podoba mi sie ta historia coraz bardziej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe bardzo się cieszę :D ja osobiście też bym gwałtowniej na coś takiego zareagowała, na pewno przez jakiś czas Shan nie miałby tak pięknej buźki :P Natomiast Chloe jest trochę spokojniejszą osobą i chyba nie potrafi w 100% wylać swojego gniewu, tak jakby chciała ;))

      Usuń