poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 6

- Mogę was prosić o chwilę uwagi? – usłyszałam nagle Jareda, zaraz po tym jak wyszliśmy z jego pokoju i znaleźliśmy się w salonie, gdzie prawie wszyscy się bawili. W jednej chwili wszyscy spojrzeli na Jareda, a co za tym idzie też na mnie, bo stałam obok. Trochę speszona całą sytuacją, nie wiedziałam co Jared wykombinował i jak zamierza odkręcić zaistniałą sytuację z jego bratem.
- Strasznie wam dziękuję za przybycie, jak wiecie impreza jest z okazji rozpoczęcia zdjęć do najnowszego teledysku. – w tym momencie rozległy się krzyki radości i brawa – W związku z tym część z was dostała krótki trailer, przedsmak tego co zamierzamy stworzyć. Ciekaw byłem jak zareagujecie i na części z was się zawiodłem szczerze mówiąc. – młodszy Leto zaśmiał się i kontynuował – Sekstaśma mojego brata, serio? – zaśmiał się jeszcze bardziej – Całe szczęście, że nie puściliśmy tego trailera w świat, dopiero by się porobiło – w tym momencie cała zebrana ekipa zaczęła spoglądać po sobie trochę z zawodem w oczach, trochę z niedowierzaniem, ale większość byłą bardzo rozbawiona tą sytuacją. – Realizację tego teledysku możemy zawdzięczyć jedynej i niepowtarzalnej Chloe, bez której nie byłoby to możliwe. – w tym momencie Jared przytulił mnie do siebie i ucałował w czoło –Wierzcie mi lub nie, ale znalezienie perfekcyjnej aktorki do tej roli graniczyło z cudem. Wielkie brawa dla Chloe i wypijmy jej zdrowie ! – krzyknął Jared i wszyscy zrobili tak jak kazał. Po wypiciu prawie całego drinka młodszy Leto przytulił mnie i zapewnił, że już wszystko będzie dobrze i nikt nie będzie się mnie czepiał. Ulżyło mi, parę słów Jareda do przyjaciół i wszystko wyjaśnione, mimo, iż zdawałam sobie sprawę, że parę osób zna prawdę, to wiedziałam też, że nikt z nich nie wygada tego. Po prostu byli to lojalni przyjaciele chłopaków, którzy nie mieliby w tym żadnego interesu. Rozejrzałam się z ciekawości po pokoju w poszukiwaniu Shannona, jednak nie mogłam go nigdzie zlokalizować, nie wiedziałam, czy słyszał, jak brat się za niego tłumaczy, czy miał wszystko w dupie i upijał się gdzieś w złości butelką whiskey. Ale szczerze mówiąc nie obchodziło mnie to za bardzo, cały czas buzowały we mnie emocje, których nie miałam zamiaru okazywać ze względu na to co zrobił dla mnie Jared. Po wypowiedzi Jareda niewiele czasu minęło, aż ludzie zaczęli do mnie podchodzić, przedstawiać się, dopytywać o moje pochodzenie, powiązanie z Marsami, a niektórzy nawet przepraszać, że źle mnie osądzili. Wieczór więc minął w bardzo sympatycznej atmosferze nie licząc oczywiście incydentu z Shannonem, którego notabene nie widziałam przez resztę imprezy. Koło 4 nad ranem ludzie zaczęli się rozchodzić i tak też ja miałam zamiar zrobić, jednak jak zwykle coś pokrzyżowało moje plany. Miałam zamiar znaleźć Jareda, podziękować mu po raz setny, pożegnać się i jak człowiek iść do domu. Po drodze spotkałam jednak Jamiego i trochę się zagadaliśmy, w sumie nieźle był już wstawiony i w połowie nie rozumiałam co do mnie mówił, więc przez większość rozmowy śmiałam się i próbowałam przekonać do tego, żeby lepiej nie pił już alkoholu. Chciałam go nawet zaprowadzić gdzieś do środka, żeby nie zasnął na leżaku przy basenie, jednak ten uparcie stał przy swoim, więc powiedziałam krótkie „cześć” i ruszyłam w dalszym poszukiwaniu wokalisty. Rozejrzałam się po podwórku, nikogo już nie było, jedynie mnóstwo śmieci i Jared, tak zbierał z krzaków jakieś puszki i kubeczki. Podeszłam wiec do niego i zaoferowałam pomoc w sprzątaniu. Mamo, szczerze cię za to nienawidzę, po prostu tak mam, nienawidzę bałaganu, poza tym moim na biurku i w szafie, oczywiście.

- Dawaj worek, razem szybciej się z tym uporamy – Leto zerwał się na równe nogi – Jej Jay, nie bądź taki strachliwy, to tylko ja.

- Chloe, nigdy więcej tego nie rób, myślałem, że nikogo już nie ma prócz Jamiego. A worki właśnie się skończyły, możesz skoczyć i wziąć parę z kuchni, zaraz obok zmywarki, a jak nie to schowku obok łazienki.

- Jasne, już się robi – żwawym krokiem ruszyłam do domu ledwo przebijając się przez góry śmieci. Czy ludzie na imprezach nie mogą po sobie posprzątać, dwa kroki i wyrzucili by papiery i kubki do kosza. W domu było strasznie cicho, słabe światło paliło się jedynie nad wyspą kuchenną i na schodach prowadzących na górę.  Szukając worków w kuchni usłyszałam straszny łomot dochodzący z góry, teraz ja nieźle się tym wystraszyłam. Postanowiłam jednak iść na górę i sprawdzić czy przypadkiem ktoś nie potrzebuje pomocy. Ida po schodach przeleciały mi przed oczami wszystkie horrory, przy oglądaniu których zawsze krzyczało się na główne bohaterki „Głupia, po co tam idziesz? No przecież to jasne, że będzie tam coś strasznego”. Zaśmiałam się sama do siebie i zaczęłam zaglądać do każdego z pokoi, może i nie powinnam tego robić, bo nie byłam u siebie, ale zaniepokoił mnie ten dźwięk, więc musiałam sprawdzić. W końcu dotarłam do pokoju z wyjściem na balkon, gdzie wcześniej wygarnęłam nieco Shannonowi. I zobaczyłam go w tym pokoju, leżącego na podłodze, obok wywrócone krzesło, pewnie z niego spadł. Przeklęłam się w myślach i podeszłam do niego.
- Shannon – powiedziałam do leżącego na brzuchu Shannona, a raczej jego „zwłok” – Shannon, hey, wstawaj, leżysz na podłodze, połóż się na łóżku, jak człowiek. – Jednak on odburknął coś pod nosem i nawet nie zamierzał wstać.
- Ja pierdole, niech cię szlak Shannon… - przychyliłam się i spróbowałam odwrócić go chociażby na bok, żeby przypadkiem nic mu się nie stało, zobaczyłam przy tym, że ma rozciętą wargę, musiał się najwyraźniej uderzyć przy upadku. Leciało z niej sporo krwi, jasny dywan w pokoju już był nią naznaczony. Rozejrzałam się po pokoju, ze wszystkich rzeczy, które w nim były wywnioskowałam, że jest to pokój Shannona, w drugim rogu zauważyłam również uchylone drzwi, które najpewniej prowadziły do łazienki i tam też się udałam w poszukiwaniu apteczki. Boże, czy ten człowiek musi same problemy stwarzać, po co w ogóle weszłam do tego pokoju, mogłam iść do domu i mieć spokój, a nie użerać się z pijany dupkiem. Znalazłam apteczkę i położyłam ją na etażerce obok łóżka. Zrobiłam kolejne podejście do przekonania perkusisty, żeby się położył lecz nie poskutkowało. Ukucnęłam więc i zarzuciłam sobie jego prawą rękę na ramię – Shannon, wstawaj no, pomóż mi, sama Cię nie uporadzę, no proszę cię, wstań – niemal błagałam go o to nie wiedząc w sumie czemu. Po chwili, Leto znalazł wewnętrzne siły i z moją pomocą wstał i ledwo pokonaliśmy odcinek może 3 metrów w celu położenia go na ogromnym dwuosobowym łóżku. Walnął się jak długi na plecy, a nogi zwisały mu na ziemie. Zdjęłam więc mu buty i z trudem położyłam nogi na łóżku, przykryłam znalezionym kocem i zapaliłam lampkę, żeby dokładniej przyjrzeć się jego ranie i opatrzyć go. Krew już zaschła, jednak po przemyciu wodą utlenioną znowu dała o sobie znać, Shannon tylko co chwilę coś pomrukiwał i wiercił się momentami. Rana była naprawdę głęboka, byłam w szoku, założyłam więc jednorazowe szwy, które na całe szczęście były w apteczce. Obróciłam Shannona na bok,aby przypadkiem nie zachłysnął  i udusił się swoimi wymiocinami. Poprawiłam krzesło, wzięłam dwie puste butelki po Jack’u Daniels’ie i wyszłam z pokoju zbierając po drodze butelki po alkoholu. Wzięłam worek po który w sumie weszłam do domu i ogarnęłam w pośpiechu cały syf w salonie i kuchni.
- Co tak długo? Zgubiłaś się? – zapytał Jared, gdy wróciłam na podwórko z workami.

- Co ? Nieee, po prostu nie mogłam przejść obojętnie obok tego bałaganu w środku – powiedziałam i zabrałam się za pomoc. Całkiem szybko uwinęliśmy się z ogarnięciem podwórka, z basenem było trochę problemów, ale też daliśmy radę. Na zegarku była prawie 6 rano, Leto zaproponował, żebym została u nich i się przespała, bo ma wolny pokój, ale nie chciałam kusić losu na spotkanie ze starszym Leto, więc zadzwoniłam po taksówkę i spokojnie udałam się do hotelu.
Spałam chyba z 10 godzin, a po wstaniu z łóżku wyglądałam jak zombie, nawet kawa nie była pomocna dzisiejszego dnia. Wiedziałam, że na 21 jest plan, więc miałam jeszcze trochę czasu na posiłek i wyszykowanie się. Zdecydowałam się na spróbowanie dań w jednej z restauracji przed hotelem. Cudem dotarłam na czas na plan, korki były straszne, a musiałam jeszcze odebrać mój samochód, gdyż Mike’owi udało się znaleźć go w dobrej cenie, więc go kupiłam. [CAR] Tutaj w LA, był mi niezbędny do życia, na taksówki i tak wydałam już majątek, a teraz będę mieć ładniutki, malutki samochodzik, którym będę się mogła wszędzie dostać bez problemu. Jednak ten dzień, a raczej wieczór nie mógł należeć do najlepszych, gdyż oczywiście nagle jak spod ziemi wyrósł Shannon i jego motor na miejscu parkingowym obok mnie. Wysiadłam jednak jakby nigdy nic z samochodu nie zwracając na niego uwagi i ruszyłam przed siebie.

- Chloe, czekaj no – usłyszałam za plecami, niechętnie się zatrzymałam i czekałam. – Kurwa, Chloe, daj mi z sobą pogadać, musimy sobie wyjaśnić parę rzeczy. – Nie miałam ochoty tego słuchać, więc ruszyłam dalej, Shannon złapał mnie za ramię i odwrócił do siebie z pytaniem – Nie nauczył cię nikt, że jak z kimś rozmawiasz wypada do niego nie stać plecami? Uwierz mi do cholery, że jest parę rzeczy o których musimy porozmawiać i kropka. Więc znajdź jakiś wolny termin i daj mi znać to wyjdziemy gdzieś na kawę i pogadamy, proszę. – Ostatnie słowo czułam, że dodał trochę z przymusu.

- I kto tu kogo poucza a’propos wychowania?! – zaśmiałam mu się w twarz – Czy do ciebie nie dociera, że nie mam ochoty z tobą rozmawiać? Zostaw to tak jak jest i daruj sobie resztę. Idę, nie chcę się spóźnić.

- Kurw… - rzucił pod nosem i dodał – Dzięki za wczoraj, że się mną zajęłaś. Widocznie źle to odebrałem i myślałem, że możemy się pogodzić, ale cóż…

- Nie masz mi za co dziękować, nic nie zrobiłam, chyba,  że chodzi ci o sprzątnie, to tak, pomogłam Jaredowi.

- Ale Jared mówił, że jako jedyna byłaś w domu i położyłaś mnie do łóżka i opatrzyłaś ranę…
- Jared też mówił, że sekstaśma z hotelu jest trailerem teledysku…- rzuciłam na odchodne i poszłam do przyczepy się przygotować. Zostawiłam Shannona na środku parkingu z miną lekko mówiącą „ co tu się kurwa dzieje?!”, ale nie mogłam mu powiedzieć, nie chciałam, nie było sensu i tak nic by to nie zmieniło. On zachował się jak pieprzony dzieciak, nie ja. Ale te oczy, w których podczas tej krótkiej rozmowy pojawiło się tyle emocji, od szczęścia (?) do wkurwienia. I te usta, ja pierdziele, ile bym dała, żeby ich dotknąć, już jak opatrywałam mu ranę walczyłam ze sobą, staczałam wewnętrzną bitwę, był tak pijany, że na 100% nic by nie pamiętał, ale ja za to pamiętałam , jak mnie potraktował. Kurwa Shannon, dlaczego? Dlaczego jesteś takim dupkiem? Co się ze mną działo? Ogarnij się Chloe, bo nie zachowujesz się racjonalnie.
Zdjęcia minęły bardzo szybko. W sumie sceny z moim udziałem trwały może z 10 sekund i nie były zbytnio wymagające, a  co najważniejsze nie wymagały angażu Shannona. Kolejne dni wyglądały podobnie, chociaż mało co przebywałam na planie z racji na wizję Jareda w której to tylko on wiedział jak cały teledysk miał wyglądać, a reszta miała się dowiedzieć dopiero na premierze. O dograliśmy jeszcze parę scen, żeby złożyć z nich i oczywiście z feralnej sekstaśmy jakiś sensowny i w miarę mało wulgarny zwiastun. W wolnym od nagrywania czasie miałam umówione oglądanie domu do wynajęcia i jak się spodziewałam weszłam i zakochałam się. Piękny niewielki dom z ogrodem nowo wyremontowanym wnętrzem, miejscem parkingowym i basenem. Byłam w siódmym niebie. Z jednej strony była ogromna kuchnia połączona z salonem i widokiem na Los Angeles, który był oszałamiający [ HOUSE 1 ]. Z drugiej strony z sypialni na piętrze rozciągał się widok na Hollywood Hills. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego miejsca do życia. Niesamowicie podjarana cała sytuacją podpisałam umowę, wpłaciłam zaliczkę i mogłam się przeprowadzić. Byłam najszczęśliwsza na świecie. Obdzwoniłam rodziców, dziadków, Stephanie, żeby pochwalić się nowym nabytkiem, przy okazji opisałam też mój nowy samochód BMW F20M, który już był moim oczkiem w głowie. Uwielbiałam samochody, trochę to dziwne, ale serio, uwielbiałam jeździć, uwielbiałam szybką jazdę, wiele razy miałam okazję jechać z kierowcami rajdowymi i to było coś. Nie miałam jeszcze dużo rzeczy w LA, więc zabrałam się za jednym razem ze wszystkim z hotelu. Układałam właśnie ubrania w mojej cudownej, osobistej garderobie, gdy usłyszałam dźwięk smsa.
„Hey Chloe, moglibyśmy się spotkać wieczorem? Jest ważna sprawa do obgadania odnoście teledysku. Wpadniesz koło 20? Jared.”
Szykowałam sobie inne plany na wieczór, ale cóż, praca to praca.  Odpisałam, że nie ma problemu i wróciłam do poprzedniego zajęcia. Do Jareda nie miałam daleko, więc też szczególnie się nie spieszyłam. Odświeżyłam się tylko, ogarnęłam i byłam gotowa [OUTFIT 1].  Po drodze zatrzymałam się przy Starbucks i wzięłam kawę, gdyż czułam, że zapowiada się długa posiadówa u wokalisty. Dojechałam do celu, zaparkowałam samochód przed ogrodzeniem i już po sekundzie od zadzwonienia do bramy otworzona mi. Oho czyli czekali na mnie, więc pewnie wszyscy już byli, nie wiem czemu ale założyłam, że będzie cała ekipa, skoro mamy omawiać sprawy koncertowe. Drzwi jednak otworzył mi Shannon „Heeey” uśmiechnął się szeroko i wpuścił mnie do środka. Czułam jego wzrok na sobie jak prześwietla mnie od góry do dołu, może shorty to jednak nie był dobry pomysł…Nie pomyślałam o tym wcześniej.

 - No hey, gdzie są wszyscy, gdzie Jared? – zapytałam rozglądając się po salonie, jednak nikogo nie dostrzegłam.

- Chloe – zaczął perkusista – proszę cię, nie denerwuj się, ani na mnie, ani na Jareda – powiedział lekko przerażony.

- Mów mi o co chodzi, natychmiast. – zaczęłam powoli tracić nerwy, wiem dość szybko, ale zaskoczyło mnie to wszystko.

- Poprosiłem Jareda, żeby napisał do ciebie, żebyś przyjechała, bo wiedziałem, że jak ja to zrobię, to olejesz mnie i nie przyjedziesz. Dlatego Jared wysłał smsa, dał mi klucze i pojechał coś załatwić.
- No chyba sobie żartujesz – powiedziałam i skierowałam się do wyjścia, żeby jak najszybciej pojechać do domu.

- Czekaj no, nigdzie nie idziesz Chloe dopóki ze mną nie pogadasz – Był pierwszy przy drzwiach i złapał mnie za ramiona. Przez chwilę wpatrywałam się w niego, czułam, że miałam przyśpieszony oddech i niczym poparzona ogniem odskoczyłam od niego.  – Proszę cię, usiądź. – powiedział łagodnie i wskazał białą kanapę. – Chcesz coś do picia? Do jedzenia nic nie proponuje, bo Jay je same świństwa bez smaku, ale jest dobre wino, napijesz się? Bo ja bardzo chętnie – zapytał, wziął z kuchni dwa kieliszki i butelkę alkoholu. Nalał sobie i już chciał lać w drugi kieliszek, jednak napotykając mój przeszywający wzrok odstawił wino na stół. Upił dość potężny łyk i zaczął.
- Chloe, bardzo cię przepraszam za to co wyszło. Chciałbym ci to wszystko wytłumaczyć, tylko proszę nie przerywaj mi. – widziałam, że się stresował, co chwila przewracał w palcach pałeczki do perkusji, które wcześniej leżały an stoliku. Przytaknęłam głową, że dam mu powiedzieć co ma do powiedzenia, bo byłam ciekawa co ma na swoją obronę. – Nie wiem od czego zacząć. Ja nie jestem zły Chloe, zapraszając cię na imprezę nie miałem złych zamiarów. Wydałaś mi się mega sympatyczna i wesoła, wiedziałem, że dopiero co przyjechałaś do LA, wiec pomyślałem, że fajnie będziesz się czuła, jak cię zaproszę, wiedziałem też, że polubisz się z moimi znajomymi, więc nie widziałem przeszkód. Na imprezie było świetnie, siedzieliśmy jak grupa przyjaciół i mimo, iż znaliśmy cię od paru godzin to mieliśmy wrażenie jakbyśmy znali od lat i wiem, że ty czułaś się podobnie. Jednak za dużo było alkoholu na tej imprezie, wcześniej koncertowaliśmy, długo nie piłem i szybko mnie wzięło, reszta zresztą tez była nieźle wstawiona. Już się kiepsko czułem, wiedziałem, że za dużo wypiłem, chciałem się zbierać do domu, ale wtedy wyszłaś na parkiet, zaczęłaś tańczyć i straciłem głowę. A potem ten niefortunny zakład, kurwa nawet nie wiesz jak się z tym czuje teraz. Poczekaj, poczekaj, proszę daj mi dokończyć, a potem jak będziesz chciała to dasz mi w ryj, albo wyjdziesz, cokolwiek będziesz chciała. Mieliśmy zakład z Paul’em, nawet nie wiesz jak mi za to wstyd, kurwa na trzeźwo w życiu bym tak nie zrobił. Czuje się z tym jak ostatni chuj. – łzy zaczęły mi się zbierać, ledwo je powstrzymywałam, nie wiedziałam co gorsze, czy zakład, czy zapłata za seks. – Nawet nie wiem jak cię przeprosić. Nie chcę, żebyś to tak odebrała, że przespałem się z tobą tylko z racji na zakład. To nie tak, po prostu byłem pijany. Po dotarciu do hotelu mało co pamiętam, jedynie przebłyski. Ja nie wysłałem tego filmu ludziom, nagrałem go owszem, ale wysłałem go tylko Paul’owi i to on rano przyszedł do hotelu i przyniósł mi kasę. Dlatego 500$ leżało na stole. Po tym jak przyszedł, ubrałem się i wyszedłem po kawę, a jak wróciłem ciebie już nie było. Ja tez nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. W życiu nie miałem zamiaru zrobić z ciebie dziwki Chloe, a właśnie to mi zarzuciłaś. Nawet nie wiesz jaki chodzę wkurwiony od tego dnia. Jared wieszał na mnie psy do momentu jak mu nie wyjaśniłem sytuacji, Ty olewałaś mnie jak najgorszego chuja, nie dałaś mi nawet wytłumaczyć sobie tego wcześniej. Chloe, przepraszam. – dokończył, wstał i zaczął chodzić po pokoju. Moje wcześniej skrywane emocje osiągnęły apogeum i w jednej chwili podniosłam się na równe nogi, ledwo mogąc złapać dech podeszłam do Shannona, z całej siły walnęłam go w twarz, następnie zaczęłam okładać go pięściami i wybuchłam, nawet nie wiem skąd tyle łez się wzięło, dosłownie ryczałam jak głupia i nie mogłam się opanować. A Shannon jedynie objął mnie i mocno przytulił. Nie miałam już nawet siły się szarpać. Chciałam mu zrobić krzywdę, ale jego dotyk był tak uspokajający, bezpieczny.


- Ciii, wszystko dobrze, Chole, jestem tu – wyszeptał Shannon i jeszcze mocniej mnie przytulił. 

**********

Heeeej, mam nadzieję, że nie zawiodłam z rozdziałem, jest dość długi, ale również skompresowany, jak się dało. Sprawa pieniędzy się wyjaśniła, ale czy na dobre? Sama nie wiem i zadaje sobie to pytanie, mam tysiąc pomysłów na minute i nie wiem który będzie najlepszy, jednak głęboko wierzę, że właśnie ten który wybrałam :D Jak odbieracie zachowanie Chloe wobec Shannona i vice versa? Bo ja sama do końca nie wiem ;) Dzisiaj czeka mnie dłuuuuga, bo około 16 godzinna podróż, więc będę mieć mnóstwoooo czasu na pisanie w związku z tym mam nadzieję, że Rozdział 7 pojawi się szybciej ;) Buźka ;***

3 komentarze:

  1. Hej! Wchodzę sobie tutaj dzisiaj spokojnie i widzę nowy rozdział i od razu mam uśmiech na twarzy:) Super rozdział:) Bardzo podoba mi się również to że jest taki długi:) Dziewczyno nie zawodzisz w żaden sposób tylko jeszcze bardziej pobudzasz ciekawość:) Cieszę się bardzo, że sprawy się troszeczkę wyjaśniły, że to nie Shannon wysłał ten filmik i że nie zapłacił Chloe:) Jestem strasznie ciekawa co tam więcej wymyślisz:) K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Długim rozdziałom mówię zdecydowane tak:) Początek znajomości nie był za dobry... Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej:) Weny na nowe.

    OdpowiedzUsuń